Lavendel Natur Haus w Rejowcu koło Chełma.

KTÓRĘDY DO POLA LAWENDY?

Lavendel Natur Haus w Rejowcu koło Chełma.

Prawie każda blogerka czy instagramerka, pragnie mieć zdjęcie w polu pełnym lawendy. Najlepiej oczywiście we Francji, a dokładniej Prowansji, która podobno nazywana jest „ojczyzną lawendy„.

Najbardziej znana jest chyba ta, która znajduje się między doliną rzeki Durance, a kanionem Verdon w południowej Francji, Płaskowyż Velensole czy w Luberon, niedaleko miasteczka Gorde oraz region Drôme. Na Lazurowym Wybrzeżu też znaleźć można pola fioletu.

W Europie pola lawendy można spotkać np. w Toskanii (Włochy), na wyspie Hvar (Chorwacją) i w okolicach Balatonu (Węgry)

Lawenda w Polsce

My również możemy pochwalić się kilkoma miejscami w Polsce, w których znajdują się plantacje Lawendy.

  • Lawendowe Pole – jedno w okolicach Olsztyna, drugie między Piłą, a Lesznem
  • Plantacja Lawendy Grębocin „Lawenda pod Trójką” – okolice Bydgoszczy
  • Lawendowe Zdroje – okolice Konina
  • Lisie Pole – między Łodzią, a Częstochową
  • Ogród pełen Lawendy – okolice Krakowa
  • Lawendowe Wzgórze – między Lublinem, a Kraśnikiem

Już dawno nie spotkaliśmy się z taką serdecznością, gościnnością i otwarciem jak tam.

Lavendel Natur Haus w Rejowcu koło Chełma.

Lavendel Natur Haus

Szukając plantacji lawendy, niedaleko Lublina trafiłam na Lavendel Natur Haus w Rejowcu koło Chełma. Pomyślałam, że to idealne miejsce na niedzielny wypad. Zdawałam sobie sprawę, że lawenda kwitnie od czerwca do lipca i większość plonów jest już zebrana, ale pomimo wszystko chciałam odwiedzić to miejsce. Pewnie kierował mną lekki sentyment, ponieważ mój Tato pochodzi z tych okolic.

Serdeczność, gościnność i otwarcie

Muszę Wam powiedzieć, że to co nas tam spotkało niedość, że zainspirowało nas do działania, dało przysłowiowego „kopa”, to co najważniejsze podbudowało naszą wiarę w ludzi. Dlaczego?
Już dawno nie spotkaliśmy się z taką serdecznością, gościnnością i otwarciem jak tam. Wydawało nam się, że takich miejsc już nie ma, a jednak. Od progu przywitał nas uśmiechnięty gospodarz, oprowadził nas po plantacjach i opowiedział o tym jak to się wszystko zaczęło. Później usiedliśmy z Bohdano w ogrodzie, z widokiem na fiolet, niesamowity zapach lawendy unosił się w powietrzu. Panuje tam taka atmosfera, że poczuliśmy się jak u siebie. Totalny luz i chill. Wypiliśmy lawendową lemoniadę (WOW! Jakie to było dobre), zjedliśmy po kawałku szarlotki, która przypomniała mi moje dzieciństwo i szarlotkę, którą robiła moja Babcia Stasia. Od lat takiej nie jadłam. Okazało się, że moglibyśmy spędzić tam cały dzień, co dla nas „mieszczuchów” jeszcze parę godzin temu wydawało się nierealne. Miejsce to jest absolutnie magiczne, wyjątkowe i warte odwiedzenia.

Fajne jest też to, że właściciele chcą iść do przodu organizują tam warsztaty rękodzieła, pikniki, koncerty. Prowadzą również sklepik, w którym dostaniecie ręcznie robione produkty z Lawendy?.

Lavendel Natur Haus w Rejowcu koło Chełma.

Lavendel Natur Haus

Wólka Rejowiecka 61 (51,23 km)
22-360 Rejowiec, Chelm, Poland

mapa na google maps

Galeria zdjęć z Lavendel Natur Haus


ZAMKI POLSKIE | POMYSŁ NA WEEKEND | KRAKÓW I OKOLICE

O co chodzi z tymi zamkami?

Od lutego jesteśmy mocno wkręceni w zwiedzanie zamków w Polsce. Więcej o tym możecie przeczytać w poście opisującym naszą pierwszą dziesięciodniową wyprawę podczas której udało nam się odwiedzić 13 zamków i 2 pałace znajdujące się w naszym kraju:

Moszna, Książ, Czocha, Kliczków, Bolków, Grodziec, Karpniki, Grodno, Będzin, Mirów, Bobolice, Ogrodzieniec, Chęciny, Kamieniec Ząbkowicki, Kopice.

Gotową mapkę z zaznaczonymi wszystkimi zamkami w jakich byliśmy oraz jak to się wszystko zaczęło możecie zobaczyć po naciśnięciu przycisku.

zobacz posta
Kraków i okolice

Pomysł na weekendową wycieczkę

Wybierając się na weekend do Krakowa, chcieliśmy też zobaczyć nowe zamki. Szybko wyszukałam miejsca, które już od dawna chciałam zobaczyć, zrobiliśmy plan naszej wycieczki i ruszyliśmy w drogę. Na sobotę i niedzielę zaplanowaliśmy zobaczenie czterech zamków.

Nocowaliśmy w Krakowie i tam też odwiedziliśmy nasze ulubione knajpki: Camelot i Boscaiola.

zamki polskie

ZAMEK PIESKOWA SKAŁA

Zamek w Pieskowej Skale położony jest na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego. Tuż obok Maczugi Herkulesa. Z Krakowa do Zamku jest 27 km, a sam zamek jest bardzo dobrze widoczny z drogi i nie da się go przegapić. Najbardziej charakterystyczna cześć zamku to wieża z zegarem i loggia pod którą znajduje się piękny ogród włoski.

Zaparkować możemy z dwóch stron zamku: na przeciwko Maczugi Herkulesa i z drugiej strony pod samym zamkiem. Oba parkingi są płatne. Jak zaparkujecie na tym drugim parkingu dużo łatwiej dojdziecie do zamku. My zaparkowaliśmy obok Maczugi i ledwo wydrapałam się po stromym zboczu. Dysząc, sapiąc i z mocno bijącym sercem stwierdziłam, że moja kondycja jest zerowa. Na szczęście dalsza droga do zamku jest miła i przyjemna. Jak sama nazwa wskazuje zamek usytuowany jest na skale, u podnóża której znajdują się niewielkie zbiorniki wodne, w których uwaga jest cała masa zaskrońców.

Ciekawostka

Góra, na którym znajduje się zamek była kiedyś wulkanem

zamki polskie

ZAMEK KRÓLEWSKI NA WAWELU

Jestem pewna, że każdy kto był w Krakowie odwiedził też Zamek na Wawelu, który znajduje się w samym sercu Krakowa i jest przecież miejscem o wielkim znaczeniu historycznym i kulturalnym. Nie mogło też zabraknąć go podczas naszej wyprawy do Krakowa. Pierwszy raz razem z Bohdano zwiedzaliśmy go kiedy przyjechaliśmy do Krakowa na ślub przyjaciela Bohdana w 2012 roku. Tym razem podziwialiśmy jego piękno z drugiej strony Wisły.

zamki polskie

ZAMEK RABSZTYN

Zamek ten znajduje się na Szlaku Orlich Gniazd we wsi Rabsztyn. Oddalony jest od Krakowa o około 45 km.

Zaparkować możecie na parkingu pod Zamkiem Rabsztyn, wiedzie z niego ścieżka do samego zamku lub na niewielkim parkingu w okolicach domostwa Rabsztyn 40, wystarczy przejść przez malutki lasek i jesteście na miejscu. Droga przez lasek jest krótsza, ale w obu wariantach nie zamęczycie się zbytnio.

Część zamku znajduje się w formie trwałej ruiny, natomiast brama i prowadzące do zamku mosty zostały zrekonstruowane.

Zamek w Rabsztynie był na mojej liście zamków i bardzo się cieszę, że udało nam się go zobaczyć. Niestety tego dnia zamek był niedostępny dla zwiedzających i nie weszliśmy do środka.

Ciekawostka

Nazwa zamku pochodzi z niemieckiego Rabestein, czyli Krucza Skała

zamki polskie

ZAMEK TENCZYN

Ten zamek zrobił na mnie największe wrażenie i od razu trafił na listę moich ulubionych zamków. Tenczyn znajduje się na szlaku Orlich Gniazd we wsi Rudno w odległości 24 km od Krakowa.

Malowniczo położony Tenczyn zapewnia niesamowite widoki. Zamek znajduje się w stanie ruiny, ale od jakiegoś już czasu trwają prace zabezpieczające i konserwujące.

Niedaleko zamku znajduje się parking i miejsca piknikowe. Zanim udamy się prostą ścieżką z parkingu do zamku warto skręcić w prawo, na drugą stronie wąwozu, stąd najlepiej widać zamek w całej okazałości.

W cenie biletu (10zł normalny) zawarte jest zwiedzanie zamku z przewodnikiem, zamek można zwiedzać w weekendy i można wejść z psami.

Ciekawostka

Góra, na którym znajduje się zamek była kiedyś wulkanem

inne posty

Zobacz posta z innymi zamkami polski

W poście gotowa mapka z 13 zamkami i miejscami noclegowymi.

Zobacz posta o zamkach

OPUSZCZONA SZKLARNIA - PUŁAWY

Zdjęcie w tej opuszczonej szklarni było na mojej liście #musthave. Jak się później okazało odnalezienie jej zajęło mi trochę czasu.

Jakiś czas temu zobaczyłam zdjęcia z sesji w opuszczonej i zarośniętej szklarni. „Jakie to jest klimatyczne miejsce„- pomyślałam i od razu zamarzyło mi się zrobić tam zdjęcie.

Zaczęłam poszukiwania szklarni od googla, szybko dowiedziałam się, że miejsce gdzie znajduje sie szklarnia jest wyjątkowo strzeżoną tajemnicą i nie ma szans, żebym ją odnalazła. Udało mi się jedynie dowiedzieć, że szklarnia znajduje się w okolicy Puław. Przyszła zima, więc na jakiś czas zaniechałam poszukiwań.

Na początku maja temat szklarni powrócił i tym razem nie miałam zamiaru odpuścić. Przejrzałam na nowo googla, youtuba, blogi…i nic. W końcu wpadł mi do głowy pomysł, że skoro szklarnia znajduje się blisko Puław, może warto przejrzeć puławskie fora. Nie było łatwo, ale po prawie nieprzespanej nocy w końcu znalazłam dokładne miejsce, gdzie znajduje się szklarnia.

Zdjęcie w tej opuszczonej szklarni było na mojej liście #musthave. Jak się później okazało odnalezienie jej zajęło mi trochę czasu.

Następnego dnia ruszliśmy z Bohdano w kierunku Puław. Początkowo jak oglądałam zdjęcia wydawało mi się, że szklarnia znajduje się w środku gęstego lasu. Nic bardziej mylnego, po zjechaniu z głównej trasy w kierunku Anielina dostrzegłam ją, bardzo blisko drogi. Moja radość była niedoopisania kiedy parkowaliśmy samochód.

Jak się okazało na miejscu są dwie szklarnie: mniejsza i większa, a żeby się do nich dostać trzeba przejść przez dosyć wysokie trawy i krzaki. Bohdan nawet myślał, że stchórzę i tam nie wejdę, ale nie tym razem. Pewnie inaczej byłoby gdybym wybrała się tam po zmierzchu.

Powiem Wam, że jest to absolutnie magiczne miejsce, które idealnie sprawdzi się na sesje narzeczeńskie, ślubne czy ciążowe. Szklarnie porastają trawy, krzewy i drzewa. Tworzy to klimat mini dżungli. Jedno z drzew przebiło nawet dach szklarni i sięga poza nią. Miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia i zrobienia zdjęcia.

Pamiętajcie tylko o bezpieczeństwie, jest to opuszczona szklarnia, pełno jest tam potłuczonego szkła.

Poniżej znajdziecie mapkę jak dojechać do tej szklarni.

Mapa dojazdu

Mapa dojazdu do szklarni, która znajduje się przy zjeździe  drogi  S12 za Puławami.


Dzika plaża w Juracie

DZIKA PLAŻA JURATA | POLSKIE MALEDIWY NAD BAŁTYKIEM

Tych, którzy są z nami od dawna, pewnie nie zdziwi fakt, że znowu wybraliśmy się do Juraty. Wracamy tam dość często, Bohdan z sentymentu z dzieciństwa, a ja bo Jurata mnie urzekła. W kwietniowym numerze Vouga pojawiła się wzmianka o Juracie i książce Anny Tomiak „Cały ten szpas„, autorka podobnie jak Bohdano spędziła tam dzieciństwo i Jej spostrzeżenia pokrywają się z tym co opowiadał mi Bohdan. To właśnie do Juraty zjeżdżają aktorzy, artyści, politycy, celebryci, sportowcy, zapewne Jurata urzekła Ich tak samo jak mnie.

W czerwcowym numerze Vouga możemy zobaczyć sesję z Juraty zatytułowaną „Plaża lepsza niż wybieg„. Ze wstępu tej sesji dowiedziałam się, że „Sto lat temu grupa zapaleńców wybudowała w Juracie kurort na wzór Saint-Tropez czy Deauville” i coś w tym jest.

W Juracie nie spodziewajcie się tłumów, jest cisza i spokój. Od razu uprzedzę, że nie jest to miejsce dla osób, które chcą poimprezować. Dużo lepszym rozwiązaniem wtedy będzie dla Was pobliska Jastarnia czy mekka surferów – Chałupy. Jednak jestem pewna, że gdy wybierzecie się do Juraty, zapragniecie tam po prostu „bywać”.

Sto lat temu grupa zapaleńców wybudowała w Juracie kurort na wzór Saint-Tropez czy Deauville

kobieta z psem alaskan malamute na plaży w Juracie zachód słońca
zachód słońca jurata golden hour

W Juracie nie spodziewajcie się tłumów, jest cisza i spokój. Od razu uprzedzę, że nie jest to miejsce dla osób, które chcą poimprezować.

DZIKA PLAŻA JURATA

Ten post chciałam poświecić głównie naszemu odkryciu, czyli dzikiej plaży w Juracie. Tak jak pisałam wcześniej w Juracie nie ma tłumów i jak oglądaliście nas na instastory pewnie zauważyliście, że na plaży było bardzo dużo miejsca. Pierwszy dzień spędziliśmy właśnie tam, tuż obok „wodopoju”, czyli barku 😉

Gdy tylko weszliśmy na plażę zauważyliśmy, że w tym roku morze zabrało znaczną część plaży i nie jest ona już tak szeroka jak zazwyczaj. Do tego nigdzie nie mogłam znaleźć muszelek, wyrzuconych przez morze, a to jedno z moich ulubionych zajęć plażowych kiedy słońce przypiecze mnie już na tyle, że nie jestem w stanie usiedzieć na leżaczku.

Wieczorem wybraliśmy się na długi spacer brzegiem morza, w kierunku Helu. Szukaliśmy miejsca, które poleciła nam Pani z recepcji naszego hotelu, postanowiliśmy właśnie tam uchwycić piękny zachód słońca. Szliśmy dobre pół godziny po drodze mijając ostatnie wejście na plażę numer 63, dalej robiło się coraz piękniej, dziko i rajsko. Może nie widziałam jeszcze zbyt wielu rajskich plaż, ale miejsce, do którego dotarliśmy wyglądało dokładnie tak, jak sobie wyobrażam taką egzotyczną plażę. No może brakowało tylko palmy, albo i kilku 😉

Następnego dnia, czyli urodziny Bohdano, postanowiliśmy spędzić właśnie tam. Była to niedziela, pogoda piękna, termometr na pobliskim hotelu pokazywał 40 stopni, szczerze mówiąc tego się nie spodziewałam nad naszym Bałtykiem. Morze było spokojne, bez fal, powietrze gorące na tyle, że tęskniłam za nadmorskim wiatrem, który zazwyczaj przeklinam. Na plaży byliśmy sami, gdzieś w oddali dopatrzeć się było można pojedyncze sylwetki spacerowiczów, czy plażowiczów.

Pewnie nie będziecie zdziwieni jak powiem Wam, że resztę dni spędziliśmy właśnie na tej plaży.

opis i mapka

JAK DOTRZEĆ DO DZIKIEJ PLAŻY

Poniżej mapka z zapisaną lokalizacją plaży. Jeżeli idziecie plażą, wejdźcie wejściem numer 63 i kierujcie się w stronę Helu. Gdy dotrzecie na dziką plażę, warto też wybrać się jeszcze kawałek dalej i dojść do wydm helskich.

Wejście 63

Kierujcie się w stronę Helu. Od wejście 63 plaża znajduje się jakieś 15 minut drogi.

Wejście od lasu

Jeżeli idziecie od strony ulicy, kierunek Hel, mijacie przekreślony znak Jurata, po drugiej stronie drogi zauważycie ogrodzony teren wojskowy i jasną budkę, to jest znak, że musicie skręcić w lewo na leśną dróżkę. Dalej kierujecie się przez las, mijacie tory, i jeszcze kawałek przez las...jesteście u celu.

Mapa jak dotrzeć do plaży

Przejście od centrum Juraty do dzikiej plaży zajmuje koło 30 min.

Zobacz galerię zdjęć, dużo strojów kąpielowych

 Gosia i Bohdano

Jurata 2018

Zobacz jeszcze naszego posta z tamtego roku

Do Juraty wpadamy raz na jakiś czas. Dla Bohdana jest to powrót do przeszłości i wiele miłych wspomnień związanych z dzieciństwem. Spędzał tam dość często wakacje z rodzicami i dziadkami. Ja uwielbiam Juratę za biały piasek i za to, że nie ma tam takich tłumów jak np. w pobliskiej Jastarni, do której a propos warto wybrać się na pyszne jedzenie w atrakcyjnych cenach.

zobacz posta