Wyjątkowo… właśnie tak się ostatnio czuję, sama nawet nie wiem czemu. Zaczynam doceniać powoli krótkie chwile, które budują mój świat na nowo. Dalej jestem pod wrażeniem codziennie poznanych blogów, a co najgorsze przez to rośnie moja “wishlist’a” 🙂
Dziś pierwsza sesja “rozbierana”… bez kurtki, za to ze śniegiem w tle. Nie było łatwo, mimo to mieliśmy dużo zabawy. Bohdanowi od samego patrzenia na mnie było zimno, ale kawka, tańce, podskoki pomagały nam przełamać mrozy. To nasza pierwsza zima na blogu i jeszcze nie wiemy, jak to będzie, ale pierwsze próby już za nami. Gorzej jak przyjdą mrozy z tamtego roku. Wtedy pewnie przyjdzie czas na look na “eskimosa”. 🙂
Gosia